Czy ocieplenie klimatu ma wpływ na nasze życie? Czy jesteśmy świadomi tego, co dzieje się w przyrodzie, dzięki naszym i tylko naszym działaniom mniej lub więcej świadomych? Co robimy dla planety, na której żyjemy? Czy następne pokolenia będą mogły spokojnie egzystować na kuli ziemskiej? Wiele pytań nasuwa się na progu XXI wieku, gdzie ciągle słyszymy o różnego rodzaju katastrofach ekologicznych, niech przykładem będzie nasza graniczna rzeka Odra....
Teraz jeszcze tytułem dłuższego wstępu zapytam wprost! - A co Wy robicie wokół siebie dla środowiska, dla natury, dla Ziemi? No dobrze, wiem. Zbieracie np. nakrętki z butelek, zgniatacie je i segregujecie, śmieci staracie się segregować zgodnie z umową z władzami danego miejsca zamieszkania. Stawiacie kompostowniki na swoich przydomowych działkach. Zapewne robicie jeszcze więcej, ale czy to wystarczy?
Wystarczy chcieć to powieść ekologiczna, jeśli mogę tak określić książkę autorstwa pana Dariusza Lisa. Pan Dariusz jest nauczycielem języka polskiego. Ukończył polonistykę na Wydziale Humanistycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w stolicy Warmii i Mazur, Olsztynie. Z zamiłowania pisze wiersze oraz powieści. Przekazuje swoją pasję do języka polskiego młodemu pokoleniu, zaszczepiając w uczniach chęć wzmożonej nauki języka ojczystego i poznawania rodzimej literatury.
Okładka książki idealnie oddaje to, co często spotykamy w przydrożnych rowach, przy leśnych duktach, przy chodnikach w miastach i na wsi. Na niej dominują śmieci, które zalewają naszą planetę każdego dnia. Tutaj gdzieś w gęstwinach czekają wiele lat na to, żeby ktoś je sprzątnął bądź rozłożą się, zanieczyszczą glebę, a będzie to trwało wiele, wiele lat.
Głównym bohaterem niniejszej powieści jest Marek Paluszyński. Pewnego dnia, gdy siedział rani w toalecie, w radio usłyszał lektora, który powiedział: "Czy wiesz, że to, co zrobisz dziś, jutro może zmienić świat? A to, co zrobiłeś wczoraj, już go zmienia". To, jakże mądre i ciekawe słowa, mocno wryły mu się w pamięci. Zaczął intensywnie myśleć, co mógłby zrobić dla planety, by pomóc jej, pomóc tak, by zostawić ślad dla potomności. Ta myśl kiełkowała mu przez cały dzień pracy w biurze, a także podczas tradycyjnego obiadu w znanej sieci Kentucky Fried Chicken. Wreszcie postanawia, że zacznie od siebie zmieniać świat. Zakupi kompostownik do swojego ogrodu, a może najlepiej od razu dwa. Postawi pod rynny beczki na wodę, by móc potem podlewać swoje grządki i drzewka owocowe. Swoje plany zaczyna realizować również w pracy, co staje się przyczyną jego zwolnienia. Tam szef nie był zachwycony jego zachowaniem związanym z wszelkiego rodzaju segregowaniem śmieci.
Co zrobi jeszcze bohater powieści, by ulepszyć świat? Jak będą mu pomocni inni ludzie, sąsiedzi, mieszkańcy miasta, a może wcale nie będą, ponieważ nie będą mieć czasu na takie poświęcenia w imię ludzkości? Kogo spotka na swojej nowej drodze życiowej? Czy jest możliwe, by większość mieszkańców poszła jego śladem?
Mogę śmiało rzec, że jest to powieść apel do nas, ludzi, którzy zamieszkują naszą planetę. Musimy jeszcze bardziej się postarać. Jednak i to może nie wystarczyć w ostatecznym rozrachunku z naturą. To ekologiczne przesłanie pana Dariusza bardzo mi się podobało. Choć sam "walczę" ze zbieraniem nakrętek, segregacją śmieci, odzyskiwaniem aluminium z puszek ;), (kompostownik też stoi), światło musi być gaszone i niepalone bez potrzeby, to i tak uważam, że można więcej!
Recenzja powstała dzięki portalowi sztukater.pl, któremu dziękuję za egzemplarz książki.