Avatar @mewaczyta

Czytająca Mewa

@mewaczyta
63 obserwujących. 3 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.
czytajacamewa
Napisz wiadomość
Obserwuj
63 obserwujących.
3 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.

Cytaty

Dziś już wiem, że nie każdego przekonam i że wcale nie muszę. Że warto mówić do tych, którzy chcą słuchać, zamiast tracić energię na tych, którzy naprawdę nie chcą zrozumieć.
Zwykłe codzienne obowiązki, jakie wszyscy inni wypełniają bez najmniejszego trudu, mnie nie wychodziły ani odrobinę. Konsekwencje tego faktu przysparzały mi nieustającego cierpienia. Jedynie bycie fanką mojego idola zajmowało centralną pozycję w moim życiu i stanowiło absolutną konieczność; tylko to wydawało mi się jasne i oczywiste. Zajmowało centralną pozycję, a może było jego kręgosłupem?
Chciałam poczuć moje własne istnienie poprzez przekonywanie się wciąż na nowo, że on także istnieje.
Nie chciałam myśleć o tym, że moje życie jest zrujnowane, wolałam zrujnować je sama.
Za­my­ka­ją was w wa­riat­ko­wie. Będą was le­czyć. Zba­wie­ni dzię­ki psy­cho­tro­pom wyj­dzie­cie stam­tąd, aby wpaść w otwar­te ra­mio­na sys­te­mu, gdzie już na was cze­ka­ją eg­ze­ku­to­rzy. Sys­tem was po­de­pcze i za­bi­je. Ścią­gnie z was skórę i po­de­trze nią sobie tyłek.
W takim razie dla­cze­go ar­ty­sta w ogóle two­rzy? Od­po­wiedź jest pro­sta – no prze­cież dla kasy. Pie­nią­dze są po­trzeb­ne. Bez pie­nię­dzy nie ma dla was miej­sca w sys­te­mie. A sys­tem to je­ste­śmy my, lu­dzie. Ale tylko na pozór. Sys­tem już dawno się unie­za­leż­nił i stoi wy­so­ko nad nami, zwy­kły­mi śmier­tel­ni­ka­mi. Jest abs­trak­cyj­ny i nie­ma­te­rial­ny jak psy­chi­ka. Ma atry­bu­ty Boga i nie­wy­klu­czo­ne, że to jest Bóg. My się do niego mo­dli­my. Nie ma wyj­ścia. Co­dzien­nie pro­si­my go, aby za­cho­wał nas ode złego i nie przy­wiódł do zguby.
Wer­bal­ne wy­po­wie­dzi in­nych ludzi upo­rczy­wie przy­wo­dzą nam na myśl prze­rzu­ca­nie gnoju.
Wiem, że po psychice – szczególnie, gdy się ją prowokuje – można się spodziewać najrozmaitszych rzeczy.
W okamgnieniu potrafi na przykład poumieszczać w ciele najniedorzeczniejsze ogniska zapalne, umie wybić serce
z rytmu i ewentualnie doprowadzić je do zatrzymania,
potrafi skruszyć zęby, przeżreć żołądek, podziurawić jelito, zatkać zatoki przynosowe, powiązać mięśnie w supły i odbarwić włosy.
Gdzie się właściwie podziała cała ta przeszłość, którą zgromadziłam?
Mam tak czasami: coś działo się tak dawno temu, że nie wiem dokładnie, czy zdarzyło się naprawdę, czy tylko mi się przyśniło
Niech no się tylko odważy do mnie zbliżyć, targnąć się na mnie, a wbiję się tak samo w jego mięso, po jednym jedynym ciosie odklei mu się od tej jego gęby. Jeśli któremukolwiek chłopu się zachce mnie bić, powyrywam mu ręce albo urwę głowę, żeby nie było żadnych wątpliwości co do tego, na co mnie stać.
Kiedy nie ma za wiele do jedzenia, nie ma ludzi, radia i Facebooka, zaczynam we wszystkim dookoła dopatrywać się ludzkich emocji. Kartoflisko ma dobry nastrój w pogodne wiosenne dni. Dom miał dość i pozwolił na kolejną dziurę w dachu. A Pogoda to niemiłe, kapryśne stworzenie, podobne do człowieka, kiedy wpada w furię bez powodu.
Nie wszyst­ko trze­ba za­cho­wać na pi­śmie i pa­mię­tać.
Uda­wa­li­śmy, że w po­sia­da­niu dzie­ci jest ele­ment mę­czeń­stwa, że od­kła­da­my sa­mych sie­bie na bok, żeby za­pew­nić im lep­szy los. Jed­nak w grun­cie rze­czy lu­dzie mieli dzie­ci, aby nadać sens wła­sne­mu życiu. Żeby upew­nić się, że mają na tym świe­cie swoją rolę do ode­gra­nia.
Ona słyszy ludzi, nawet wtedy, gdy nic nie mówią. Wie, czego chcą, słyszy to, co jest poza słowami, ich niecierpliwość, potrzebę bycia słuchanym, potrzebę istnienia, smutki ukryte pod starannie opakowanymi słowami. Nie mówią po to, żeby coś powiedzieć, mówią, bo chcą czegoś albo chcą czegoś uniknąć. Tylko czasami... Nie może skupić się jednocześnie na ich słowach i na tym, czego po cichu chcą. Nie może znieść ich słów.
Kiedy się coś zaczyna od zera, to mówi się o białej kartce. Ludzie mówią, że biel jest jak nic, jak zero, ale się mylą. Biel to jest wszystko naraz! Ludzie za bardzo się spieszą, wszystko im się miesza, myślą, że biel jest przezroczysta, a właśnie że nie, bo kiedy coś jest białe, to wszystko jest możliwe, tak jak z tobą, nie jesteś przezroczysta, przecież cię widać, więc bez przesady!
Quasi-patrioci. Zatopieni w kłębach dymu wymierzają swoją sprawiedliwość. Żywi ludzie nie mają dla nich żadnej wartości, choć zmarłym oddają cześć.
Nie jadam zwłok swo­ich przyjaciół.
Co in­nego, gdy ktoś na cie­bie pa­trzy, a co in­nego, gdy cię wi­dzi.
Chcesz po­wie­dzieć, że ła­twiej ci jest scho­wać się we wła­snym cie­niu niż od­sło­nić ze swoją wraż­li­wo­ścią. Nie le­piej, tylko ła­twiej. Ale im dłu­żej coś w so­bie tłam­sisz, tym więk­sze ry­zyko, że się udu­sisz.
W na­szym domu, je­de­na­stym domu na ulicy, nigdy nie roz­ma­wia­li­śmy o ho­mo­sek­su­ali­stach. Nikt tu nie pe­ro­ro­wał o pe­da­łach i les­bach. Wszy­scy trak­to­wa­li tę przy­pa­dłość jako od­le­głą, przy­na­leż­ną do wiel­kie­go świa­ta, i mó­wi­li o niej ści­szo­ny­mi gło­sa­mi. Gejem mógł być je­dy­nie bi­zan­tyj­sko bo­ga­ty pio­sen­karz pop. Jemu to pa­so­wa­ło, jemu to ucho­dzi­ło na sucho. W jego przy­pad­ku nie za­bu­rza­ło to eko­sys­te­mu.
Les­bij­ki w ogóle nie ist­nia­ły.
Przez lata byłam ho­mo­fob­ką i upra­wia­łam mowę sa­mo­nie­na­wi­ści. Mo­no­log po­gar­dy. So­li­lo­kwium wstrę­tu.
Przez całe moje życie na­pę­dzał mnie wstyd. Wszyst­ko, co ro­bi­łam i czego nie ro­bi­łam, ma w nim swoje źró­dło i do niego za­wsze się spro­wa­dza­ło. Wstyd i strach – dwie pod­sta­wo­we siły. Wstyd jako źró­dło cier­pie­nia. Wstyd jako po­czą­tek mo­je­go ja, po­zba­wio­ne­go in­nych za­ha­czeń i ha­mul­ców. Teraz, kiedy od­rzu­ci­łam wstyd, nie wiem, co po­zo­sta­je, bo nie wiem, kim je­stem poza nim.
Nie jest praw­dą, że z da­le­ka widok jest pięk­ny, a wszyst­ko widać le­piej z góry. Prze­ciw­nie, nie­któ­re rze­czy widać tylko z dołu. Nie­któ­re rze­czy widać tylko z boku.