Avatar @maciejek7

Mazury

@maciejek7
177 obserwujących. 182 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
177 obserwujących.
182 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.

Cytaty

Gdyby nie samobójstwo małego gazeciarza, być może cała ta afera potoczyłaby się w zupełnie inna stronę.
Czasami pocałunek powinien być tylko pocałunkiem. Sensualnym poematem, który nie wykracza poza swoją formę i karmi zmysły magią przeżywanych chwil.
Szukanie dawcy przypomina oczekiwanie cud. Niektórzy go doświadczają, ale jest cała masa osób, które nie maja tyle szczęścia.
Uczucia są jak rzeka, która ma źródło głęboko w sercu. Jeśli nie znajdzie ujścia, prędzej czy później nas zatopi.
Gdyby parę dni temu ktoś mi powiedział, że będę rozmawiała z aniołem, niezwłocznie udałabym się na leczenie. Ba! Jeszcze wczoraj się zastanawiałam, czy przypadkiem nie postradałam zmysłów. Ale dziś... coś się zmieniło. Niezależnie od tego, jak absurdalnie to brzmi, wcale nie czuję, że oszalałam.
Szydełkowanie napełniało mnie spokojem. Wyciszało myśli i sprawiało, że na jakiś czas zupełnie zapominałam o świecie naszpikowanym problemami.
Stawiam krok za krokiem, zupełnie nie zastanawiając się, dokąd idę. Nogi prowadzą mnie same. Mój umysł tonie w gęstej mgle, a oczy zdają się nie dostrzegać niczego wokół. Dopiero gdy docieram na skraj lasu, uświadamiam sobie, gdzie jestem.
Wielkie miasta zawsze kojarzyły mi się z lawą, która pochłania wszystko, co spotyka na swojej drodze. Nie chciałam się w niej zatracić. Kocham bliskość natury.
Kiedyś była tu tylko księgarnia. Jednak w ciągu kilku ostatnich lat pani Helena znacznie poszerzyła asortyment, aby uchronić swój sklep przed bankructwem. Obecnie można znaleźć tu książki, zabawki, artykuły papiernicze i dekoracyjne, a także wypić aromatyczną kawę oraz uraczyć się domowym ciastem.
To jeszcze nic nie znaczy, przekonuje mnie wewnętrzny głos. Koty czasami tak mają. Walczą z własnym odbiciem w lustrze, panicznie boją się surowego ogórka, a odkurzacz traktują jak siedmiogłowego smoka.
Jeszcze przez jakiś czas przyglądam mu się podejrzliwie, a potem zerkam na zdjęcie i... zamieram. Nie... to niemożliwe. Na fotce widać jedynie regał z książkami oraz kawałek biurka. Ani śladu Cassiela. Zupełnie tak, jakby był duchem.
Mam na imię Cassiel. Jestem... aniołem śmierci.
Czasami ogarnia mnie dziwne wrażenie, że Janek ma duszę starego człowieka. Niesamowicie ceni spokój. Jest nad wyraz dojrzały i empatyczny. W dodatku podchodzi do życia zupełnie inaczej niż jego rówieśnicy. Nie próbuje nikomu imponować i nie uzależnia swojej wartości od opinii innych. Lubi samotność, trzyma się z dala od szkolnych dram i unika imprez.
Czasami odrzucenie jest dużo lepsze niż trwanie w ciągłej niepewności. Ból można oswoić i przepracować, a potem przekuć na wewnętrzną siłę, która umacnia i chroni przed podobnymi doświadczeniami. A bierność? To ciche przyzwolenie na bycie lekceważonym.
Intuicja podpowiada mi, ze powinnam jak najszybciej stąd odejść, ale jakaś nieznana siła zatrzymuje mnie w miejscu. Stoję jak sparaliżowana i z mocno bijącym sercem wpatruję się w tajemniczego mężczyznę.
Nie cierpię, gdy Igor jest wstawiony. Nadmiar alkoholu sprawia, ze staje się wyjątkowo arogancki i natarczywy. W niczym nie przypomina tego czułego i wyrozumiałego chłopaka, w którym się zakochałam.
Żaden z moich znajomych nie wie, że miewam napady paniki. Nawet Igor, mimo że spotykamy się już od ponad roku. Oczywiście mój chłopak doskonale zdaje sobie sprawę, że martwię się o siostrę i że perspektywa jej utraty mnie przeraża, ale nic poza tym.
Stałam na środku pokoju, otoczona grupką roztańczonych ludzi, i próbowałam zwalczyć nagłe uczucie przygnębienia. Tłumaczyłam sobie, że powinnam się cieszyć.
Ogarnia mnie lęk. Pojawia się za każdym razem, gdy moje myśli zrywają się ze smyczy i pędzą w stronę mrocznej otchłani. Nie zdołam go opanować. Jest zbyt silny... zbyt przenikliwy. Wnika w ciało niczym pajęczy jad, obezwładnia i trawi od środka.
Jeszcze nigdy nie myślała w takim skupieniu. Po dłuższym czasie wreszcie postanowiła, że już nigdy, przenigdy nie będzie milczała. Jeżeli kiedykolwiek zobaczy kogoś wyśmiewającego czyjś wygląd czy obco brzmiące nazwisko, natychmiast się odezwie.
W klasie nikt nie zwracał uwagi na Wandę, z wyjątkiem chwil, kiedy przychodziła na nią kolej głośnego czytania. Wtedy wszyscy czekali niecierpliwie, aż wreszcie skończy i usiądzie, ponieważ czytała tak powoli, że aż usypiali z nudów.
Dobre sobie, sto sukienek! Przecież Wanda miała tylko jedną, niebieską, w której codziennie przychodziła do szkoły. Po co opowiadała, że ma sto? Co za historia!
Wanda nie miała żadnej przyjaciółki, ale wiele dziewczynek ją zaczepiało. Czekały na nią pod klonami rosnącymi na rogu ulicy Oliver lub otaczały na szkolnym podwórku, kiedy przyglądała się młodszym dziewczynkom grającym w klasy.
Wanda nie miała przyjaciół. Codziennie przychodziła do szkoły sama i sama wracała, ubrana w bezkształtną, wyblakłą niebieską sukienkę. Sukienka była czysta, ale zawsze wyglądała na niewyprasowaną.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl