"Coś wewnątrz, co ściskało żołądek do bólu, zatrzymało go na miejscu. To był strach. W momencie, w którym otrzymał moc decydowania o ludzkim życiu lub śmierci, sierżant Walczak okazał się tchórzem."
Zdecydowanie najlepsza książka Tomasza Betchera, niby niespieszna, niby niepozorna, ale uderzając z siłą tarana. To subtelna i przepełniona niezwykłą wrażliwością opowieść o tym jak brak poczucia bezpieczeństwa oraz poczucia własnej wartości w dzieciństwie, wpływa na nasze całe życie. Oprócz tego "Żołnierskie serce" to w dużej mierze przejmujące studium człowieka cierpiącego na zespół stresu pourazowego, dla którego każdy dzień to nieustająca walka z samym sobą. Piotr, Emilia, Janek i Natalia to nie są jacyś przebojowi, charyzmatyczni bohaterowie, nie, to ludzie jakich codziennie mijamy na ulicy, zwyczajnie niezwyczajni, dzień po dniu biorący się z życiem za bary. Autor ma wprost niezwykłą umiejętność w portretowaniu swoich postaci, jego empatia i wnikliwość w ich opisywaniu sprawia, że stają się one nam bardzo bliskie.
W tej historii zgadza się absolutnie wszystko, od bohaterów, i mam tutaj na myśli rownież barwną galerię mieszkańców Sielna, po niesamowicie klimatyczne i plastyczne opisy miejsc, w których rozgrywa się akcja, chociaż po "Szeptunie", akurat to nie powinno mnie już dziwić.
Tomasz Betcher w swoich książkach uczy czytelnika widzieć drugiego człowieka, a nie tylko na niego patrzeć, i nieważne czy jest to osoba niepełnosprawna, bezdomny, były więzień cz...