Kolejna powieść Tomasza Betchera za mną i zarazem następny audiobook czytany przez Katarzynę Tarczyńską z przyjemnością wysłuchany. Powoli zaczynam się przyzwyczajać, że właśnie powieści tego autora towarzyszą mi podczas godzin spędzanych na tworzeniu w mojej pracowni.
"Żołnierskie serce" to przejmująca opowieść o żołnierzu, który ma za sobą misje w Iraku i Afganistanie, o mężczyźnie, który wrócił do kraju z zespołem stresu pourazowego i próbuje oswoić otaczającą go rzeczywistość, aby móc wreszcie normalnie żyć. To także wzruszająca historia pewnego rodzeństwa, które próbuje stworzyć sobie spokojny dom bez awantur i uzależnionych od alkoholu rodziców.
Piotr Walczak decyduje się osiąść w małym Sielnie nieopodal Gdańska, gdzie kiedyś mieszkał jego dziadek. Mężczyzna pragnie schronić się tutaj przed światem, a w szczególności przed mediami, które, żądne sensacji, od powrotu do kraju zatruwają mu życie. Jednak największym problemem Piotra jest walka z samym sobą, z niekontrolowanymi wybuchami złości i wojenną traumą. Bohater postanawia zamieszkać w wiekowej kamienicy, która kiedyś była własnością dziadka Stefana. I tutaj jego ścieżki krzyżują się z losami Emilii, Natalii i Janka - rodzeństwa, któremu przed kilku laty Stefan Walczak udzielił schronienia. Tu, na prowincji Piotr odkrywa rodzinne tajemnice i poznaje życie okolicznych mieszkańców, które bardzo dalekie jest od sielanki i ideału. Musi walczyć o swoje dobre imię i akceptację. Czy uda mu się odczarować los i sprawić, by wreszcie mógł poczuć się szczęśliwy?
Piotr i Emilia to swietnie wykreowani bohaterowie. Każde z nich jest indywidualistą, ale mają ze sobą wiele wspólnego. Oboje po przejściach, oboje boleśnie poranieni i z determinacją walczący o każdy następny dzień. Potrzebują dobroci, miłości i zrozumienia. Są gotowi na nowy start i jednocześnie przerażeni tym, co przyniesie jutro. Oboje wspaniale się uzupełniają, mogą liczyć na siebie w każdej sytuacji, choć przeszłość przez cały czas kładzie się cieniem na ich trudnym i niewesołym życiu.
Książki Tomasza Betchera mają w sobie to "coś", co sprawia, że są na swój sposób wyjątkowe. Obnażając brutalną prawdę o życiu i ludziach z pewnych środowisk autor kreuje niezwykle realistyczne historie. Smutek, ból i cierpienie jakie są udziałem bohaterów nie wpływają przygnębiająco na czytelnika, gdyż zawsze rozjaśnia je iskierka nadziei. Dzięki temu ostatecznie opowieść staje się bardzo pozytywna, wręcz optymistyczna w swojej wymowie.
Autor nie ucieka od trudnych problemów, stara się wiernie odtworzyć i odpowiednio zaakcentować wszystko, co złe, brzydkie i niewłaściwe zwracając szczególną uwagę na mechanizmy odpowiedzialne za takie postępowanie.
Powieść jest dopracowana w najmniejszym szczególe. W wielu sytuacjach emocje biorą górę i trudno je poskromić. Zmusza do przemyśleń i zapada głęboko w serce. Autor potrafi zaskakiwać czytelnika i muszę przyznać, że bardzo dobrze mu to wychodzi.
Książki Tomasza Betchera z jednej strony są do siebie podobne, może trochę zbyt schematyczne, ale z drugiej strony każda jest inna, wyjątkowa, ma w sobie pewną świeżość i każdą zapamiętuje się na długo. W ciągu ostatnich trzech miesięcy poznałam już cztery powieści autora i jeszcze nie mam dość. Wciąż chciałabym więcej, a to oznacza, że są to historie, którym naprawdę warto poświęcić swój czas i uwagę.