Przeszłość ma to do siebie, że nie wiadomo jak zatajona wraca zawsze w najmniej odpowiednich momentach.
Laura, która wiele lat wcześniej jako mała dziewczynka spędzała każde ferie u swojej ciotki Heddy przestała ją odwiedzać. Nie bez przyczyny, ponieważ kiedy była nastolatką doszło w miejscowości do tragicznego w skutkach pożaru, w którym jej przyjaciółka zginęła w płomieniach. Rodzice już nigdy więcej nie pozwolili jej odwiedzić ciotki. Mijały lata, brak odzewu od przyjaciół i czas spowodowały, że przeszłość się zatarła.
Kiedy kobieta dostaje spadek w postaci dawnego letniska ciotki, w którym spędzała ferie, jest szczerze zdumiona. Nie spodziewała się, że ktoś z kim zaprzestała kontaktu przekazał jej tak wielką posiadłość. Laura wyrusza w podróż do dawno nie odwiedzonego miejsca, przeszłość ponownie się otwiera, a sprawa pożaru sprzed lat rozdrapuje zagojone rany.
Zostawiona blizna na plecach daje o sobie znać, czas zmienia nie tylko okoliczności, ale przede wszystkim ludzi.
Co tak naprawdę się tam wydarzyło? Czy przeszłość przestanie ją nawiedzać?
Anders de la Motte zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Ze szwedzkimi książkami miałam niemały problem, ponieważ przesadne opisy wytrącały mnie z lektury. Tutaj wszystko było wywarzone, a akcja i odkrywanie historii z przeszłości napędzało do szybszego poznania zakończenia, które z pewnością zostawi wielu z Was z wyrazem szoku i zaspokojenia potr...