Dzisiaj przybliżę Wam nieco trzeci tom magicznej w swoim klimacie serii Dni Mocy autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. Najnowsza część nosi tytuł „Zielone oczy driady”. W tym tomie śledzimy losy Livii, która pośród irlandzkich klifów próbuje dojść do siebie po życiowych zawirowaniach. Jednak na skutek pewnych wydarzeń miejsce, w którym dotąd mieszkała przestaje być dla niej azylem, a na horyzoncie pojawia się perspektywa podjęcia pracy w Mokoszówce na Podlasiu.
Młoda kobieta waha się co począć z tą propozycją zwłaszcza, że w swoim dotychczasowym miejscu pobytu podjęła się renowacji pewnej bardzo starej polichromii znajdującej się na zabytkowej szafce, która ewidentnie ją od siebie odpycha, nie dając nad sobą pracować a tak nie działo się nigdy wcześniej.
Skonfundowana kobieta mimo wszystko decyduje się pozostawić na jakiś czas pracę na miejscu i wyrusza na Podlasie, by tam w zastępstwie za koleżankę przez pewien czas zająć się renowacją fresku w lokalnym kościółku. Jakież jest jej zdziwienie, gdy okazuje się, iż na owym fresku znajduje się postać bardzo podobna do tej znajdującej się na wspomnianej wcześniej szafce… Kościelne malowidło wręcz przyciąga Livię do siebie.
Tak oto zaczyna się wielowątkowa historia z nieoczywistymi bohaterami i finezyjnie splecionymi ze sobą wątkami.
Jeśli lubicie opowieści z odrobiną magii, w których przeszłość w pewien sposób przenika się z tera...