Drugie spotkanie z Teodorem Szackim. I tak, jak sama postać Pana Prokuratora niesamowicie mnie wkurza, tak przyznać muszę, że kryminał to zacny 😊 Miłoszewski ma ogromny dar wciągania czytelnika w swój świat, ma też niezwykły zmysł obserwacji. Wspaniale ukazuje nam nas samych, Polaków i polaczków. Naszą żółć, zakłamanie, często zaściankowość. Proszę, nie zrozumcie mnie opacznie. Jestem Polką, jestem z tego dumna, ale niestety nie potrafię zrozumieć wyżej wymienionych cech moich rodaków. Zygmunt Miłoszewski najwyraźniej też, tyle tylko, że on wykorzystuje te cechy do stworzenia niezwykłych historii i barwnych postaci. Często bardzo denerwujących, nie do zniesienia wręcz, za to jakże prawdziwych 😊 To mógłby być każdy z nas. I tak Pan szanowny Autor wciągnął mnie w „Ziarno prawdy”, przygoda to była wspaniała, pomijając wątki osobiste Teo Szackiego. Tego nie będę nawet komentować, bo musiałabym użyć wyrazów niecenzuralnych 😊
Z czym przyjdzie się zmierzyć panu prokuratorowi w tej części? Szacki przeprowadza się do Sandomierza i tam kontynuuje swoją karierę. Ale cóż może się wydarzyć w małym, zaściankowym miasteczku? Trochę wieje nudą. Do pewnego momentu. Do czasu pierwszej makabrycznej zbrodni. Ginie kobieta, osoba publiczna, znana i lubiana, szczęśliwa żona, wrogów brak, wszyscy ją kochali. Dlaczego więc ktoś ją zamordował? I to w tak brutalny sposób? Krok po kroku dowiadujemy się, że ten anioł jednak taki do końca anielski nie jest. Kartka po k...