Przy jakiej książce ostatnio Wasze tętno szalało?
U mnie to był „Zderzacz” autorstwa Joanny Łopusińskiej… oj to była prawdziwa uczta czytelnicza.
„A co, jeśli wszystko, co wydaje się nam przypadkowe, przypadkowe nie jest? Co, jeśli istnieje wzór na przypadek? I co, jeśli ten wzór zmieni znany nam świat?”
Młody zdolny fizyk, pracujący w sekrecie nad Regułą Przypadku zostaje odnaleziony martwy…. „w trakcie niemającego się prawa zdarzyć blackoutu, w podziemnej kawernie eksperymentalnej Wielkiego Zderzacza Hadronów”. Czy to dzieło przypadku? Siostra i przyjaciel pragną ustalić, co Noah Majewski odkrył… jednak nie są jedyni. Jest ktoś kto zrobi wszystko by zdobyć tę wiedzę przed nimi. W tym przypadku wiedza ma wielką wartość… jest cenniejsza niż życie.
„Zderzacz” to wyborny thriller naukowy i choć obawiałam się go trochę jak lekcji fizyki, porwał mnie całkowicie. Pościgi, strzelaniny, władza, polityka, pogoń za pieniędzmi… niezwykle plastycznie przedstawiona akcja oraz Alpy… cudownie malownicze tło. To książka idealna, by ją zekranizować.
Przedstawienie zmian w sposobie myślenia bohaterów, ich przemianie psychicznej, jest dodatkowym atutem. Wprowadzone retrospekcje są mocną stroną tego thrillera, przykuwają uwagę czytelnika, pogłębiają wiedzę i uzupełniają zrozumienie przemiany. Sekrety z przeszłości powoli zostają czytelnikowi ujawnione, a historia do ostatniej strony trzyma w...