Po przeczytaniu pierwszej części z cyklu „Pod wspólnym niebem”, byłam pewna, że nie oprę się kolejnym.
Niezbyt często w literaturze kobiecej zdarza się, że głównymi bohaterkami są kobiety dojrzałe, w średnim wieku, matki dorosłych już dzieci. Może dlatego właśnie tak bardzo polubiłam trzy przyjaciółki, które poznały się wprawdzie przez Internet, ale ich przyjaźń rozkwitła w prawdziwym życiu.
W pierwszej części Kiedyś dogonimy Paryż poznaliśmy trzy kobiety, Zofię, Dankę i Irminę, ale fabuła skupiła się na Zosi. Druga część jest kontynuacją, ale książkę można czytać niezależnie od pierwszej, ponieważ w tej części główną bohaterką jest Danka.
Kiedy kobieta ma ustabilizowaną sytuację zawodową, odchowane dzieci i samodzielnie żyjące, to właściwie nie potrzebuje już do szczęścia wiele. No, może tylko miłości, bo tej nikt nigdy nie ma w nadmiarze.
Autorka udowadnia, że kobieta w każdym wieku ma marzenia i pragnienia, których nie zdążyła zrealizować wcześniej, bo dzieci, bo dom, bo mąż, bo praca itp.
Często długi staż małżeński zamienia się w rutynę, w coś bez przysłowiowych fajerwerków, bycie razem z przyzwyczajenia. Umyka gdzieś namiętność i wzajemne zaspokajanie potrzeb nie tylko seksualnych, ale takich bardziej prozaicznych jak zwykły dotyk, czy ciepłe słowo. Czy można powiedzieć, że zieje nudą? Może tak, ale można przecież tę nudę pokonać, tylko muszą tego ch...