Pierwsza połowa XIX wieku, miłość, próba zabójstwa i ciekawa zagadka
Najnowsza powieść Urszuli Gajdowskiej, która premierę miała pod koniec lutego, to trzeci tom z cyklu "W Dolinie Narwi". Sama nie czytałam poprzednich części i uważam, że nie jest to konieczne do zrozumienia fabuły.
Powieść określana jako romans historyczny naprawdę nim jest i mogę to powiedzieć z całą pewnością. Akcja rozgrywa się na Podlasiu w pierwszej połowie XIX wieku. Autorka wprawnie odwzorowała ówczesne realia i nawiązała do wielu istotnych wydarzeń historycznych, które wpłynęły na losy kraju. W powieści równie ważną rolę odgrywa wątek romantyczny, ale o nim później, ponieważ w tym miejscu warto również podkreślić umiejętność Autorki do szeroko pojętego opisywania. Mam tutaj na myśli zarówno szczegółowe obrazowanie balów, strojów jak i obyczajów, ale również relacji panujących między bohaterami - wzajemnej niechęci, wymuszonego kontaktu, czy szczerej sympatii.
Dwójka głównych postaci - hrabina Aurelia Plater z domu Strzelecka i major Edmund Breza, a na piedestale rodzące się między nimi uczucie. Mamy tutaj dość popularny schemat hate to love. Bohaterowie od lat mają napięte stosunki, ale sytuacja zmusza Aurelię do poproszenia o pomoc właśnie kuzyna zmarłego męża. Początkowo nie dogadują się zbyt dobrze, ale szybko okaże się jednak, że od nienawiści do miłości dzieli ich tylko jeden mały krok.
W notc...