Adolf Hitler gardził filozofią i filozofami jako osobami niepraktycznymi. Z jednym wyjątkiem. Pozwolił zrobić sobie zdjęcia ze statuetką Friedricha Nietzschego i opublikować je w prasie hitlerowskiej. W tym samym czasie nadworny ideolog Führera Alfred Rosenberg załatwił Martinowi Heideggerowi posadę rektora uniwersytetu, widząc w nim zaangażowanego nazistę. Oto kończy się w 1945 roku wojna, mija ćwierć wieku i obydwaj fetowani w III Rzeszy filozofowie stają się ikonami lewicowo-liberalnego postmodernizmu. Fakt ten niezwykle mnie zaskoczył, zafrapował, zmusił do działania, czyli do napisania tej książki. (…) Lektura pism Nietzschego i Heideggera doprowadziła mnie do poglądu, że na przełomie XIX i XX wieku w filozofii niemieckiej doszło do rewolucji intelektualnej, której celem było zaprzeczenie, zdeptanie i starcie w proch wszystkich pojęć filozoficznych świata zachodniego, o którym bez wahania mogę rzec, że jest to mój świat, a zapewne także i Czytelników tej książki.