Objęcie pełni władzy przez Kaczyńskiego stworzyło dla prawej części sceny politycznej unikalną sytuację: prawa strona sceny politycznej przejęła całkowicie władzę w państwie i mogła faktycznie zrobić co chciała, bez oglądania się na partnerów demoliberalnych. Nie ma wprawdzie większości konstytucyjnej, ale może zmienić całościowy system ustawowy, a za jego pomocą doprowadzić do prawdziwego przełomu w kulturze, ekonomii i elitach władzy.Wygrana PiS zbiegła się z jeszcze jednym znaczący wydarzeniem: wyborem na Ojca Świętego kard. Ratzingera. W tych warunkach Polska miała wielką szansę w postaci połączenia kontrrewolucji poprzez prawo (Kaczyńscy) i poprzez religię (Benedykt XVI). Zwracam uwagę na słowo szansa, które przed chwilą zostało przeze mnie napisane. Szansa bowiem nie znaczy tego samego, co uczynienie tego. Szansa jest hipotetyczna i trzeba ją wykorzystać. Trzeba umieć to zrobić i chcieć to uczynić.Zbliża się połowa kadencji tego parlamentu. Powtarzam raz jeszcze: unikalnej sytuacji, gdy prawa część sceny politycznej zdobyła monopol władzy. Narzędzie Jarosław Kaczyński ma w ręku i nie robi z nim dosłownie nic. Trudno bowiem za rzeczywiste reformy uważać potworne oralne napady na rządzący okrągłostołowy układ. Jedynym znanym w historii murem, który przewrócił się w wyniku ataku decybelami były mury biblijnego Jerycha. Ale to było setki lat temu, nawet tysiące. Nic nie wskazuje, aby okrągłostołowy układ zachwiał się pod takimi ciosami. Siły układu są takimi atakami rozdrażniane niczym lew w klatce w którego dziecko rzuca żołędziami, ale lwy nie giną od żołędzi. Rząd skupiony jest na szafach Lesiaka, które absolutnie nikogo w Polsce nie interesują. Raport z likwidacji WSI - dla którego ponoć warto było zawrzeć koalicję z Lepperem - potwierdził tylko to, co wszyscy już i tak dawno wiedzieli o spec-służbach w III RP.Jarosław Kaczyński ma wszystkie potrzebne narzędzia do dokonania autentycznej kontrrewolucji. A on siedzi i gania płk. Lesiaka, zresztą bezskutecznie. Dzień upływa za dniem i absolutnie nic się nie dzieje, czy konkretniej, coś się bezustannie dzieje, ale są to chwyty z dziedziny teorii propagandy i public relations, a nie konieczne i przełomowe zmiany.ze wstępu