"Nagle zabrzmiała seria z karabinu, która odwaliła kawałki tynku i zmiotła połowę butelek z baru. Amin Habbache, schowany za barem, wymamrotał jakieś arabskie przekleństwo.
- Musimy zwiewać - powiedział cicho.
- To zbyt poważne. W tej samej chwili zabrzmiał ogłuszający huk riot-guna, a po nim nastąpiła gwałtowna seria wystrzałów. Malko momentalnie zrozumiał, że wysadzono drzwi restauracji, które właśnie odbiły się od ściany. Amin krzyknął, wyciągnął ramię i trzykrotnie strzelił do postaci w wejściu, ale ona bezbłędnie przekoziołkowała..."