`Malko spostrzegł nagle tuż przed maską samochodu czarną grzywę Galgulaba, który śmiał się dziko i jak małpa wskoczył na maskę Wołgi. Potem skierował lufę kałasznikowa do wnętrza wozu i otworzył ogień. Malko w ułamku sekundy znalazł się na podłodze. Leżał ogłuszony detonacjami, słysząc jak kule bębnią o blachy samochodu i jak krzyczą siekani pociskami funkcjonariusze Kładu. Szyby wołgi rozpryskiwały się, odłamki metalu i plastiku latały w powietrzu...`