“Dręczy mnie ostatnio samotność w wielkiej rodzinie, najgorsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. W ciągu kilku ostatnich lat przekonałam się, że samotność jest gorsza od smutku. A to dlatego, jak sobie uświadamiam, że samotności z definicji nie da się z nikim dzielić. Dziś wieczorem są ze mną w domu jeszcze cztery istnienia, ale wszystkie wydają mi się nieosiągalnie dalekie”.
Kelly Rimmer napisała taką książkę, że czytałam ją jednym tchem. Te wszystkie uczucia, rozterki, życiowe błędy czy pogubienie są tak prawdziwe i autentyczne, że czasami aż boli serce. Piękna, emocjonalna, wzruszająca.
Fabuła opiera się na opowieści trzech kobiet, które są ze sobą spokrewnione. Beth Walsh porządkuje strych ojca, który niebawem odejdzie z tego świata. Odnajduje zapiski swojej matki, która podobno zginęła w wypadku samochodowym. Wraz z rodzeństwem próbuje ustalić co tak naprawdę się wydarzyło, gdy byli małymi dziećmi. Prawda jest jednak bardziej smutna i przytłaczająca, niż mogliby sobie wyobrazić...
Przede wszystkim szalenie podobała mi się cała historia i prowadzenie narracji z perspektywy trzech bohaterek, co nadaje tej opowieści jeszcze więcej emocji i barw. Przemieszanie teraźniejszości z przeszłością sprawia, że chce się czytać i odkrywać prawdę wraz z Beth. Rodzinne tajemnice i mroczne sekrety, stary dom skrywający pamięć o swoich mieszkańcach- jest tu coś tajemniczego, magicznego i intrygującego. Klimat książki porównałabym do...