“Sierota z Warszawy” to przejmująca opowieść o życiu w wojennej zawierusze. O woli walki, sile przetrwania i pokrętnych ludzkich losach.
Historia toczy się dwutorowo, poznajemy Emilię i Romana, którzy żyją po dwóch różnych stronach muru getta. Ona ma czternaście lat, została przygarnięta przez bezdzietną parę i ukrywa swoją tożsamość. On ma szesnaście i żyje wraz z rodziną po tej “gorszej” stronie muru. Każdy dzień to walka o życie. Pewnego dnia ich ścieżki przecinają się i nie będą już mogli o sobie zapomnieć. Ale czy da się kochać w czasach, gdy śmierć czyha tuż za rogiem?
“Sierota z Warszawy” to nie jest lekka historia z happy endem. Pełno tu bólu, strachu i smutku, ciężko o optymistyczne akcenty. Choć książka nie kończy się źle to trudno tu o jakieś pocieszenie i otarcie łez- takie historie ciężko wymazać z pamięci i uważać, że skoro bohaterowie przeżyli to będzie już tylko lepiej i wszystko się ułoży. Wojenne perypetie Emilii i Romana nie raz sprawią, że wstrzymacie oddech, serce zacznie bić szybciej, a obrazy jak żywe staną przed waszymi oczami. Takie historie się działy, to mogło zdarzyć się naprawdę. Choć książka to oczywiście fikcja literacka, to opisuje realne czasy i prawdziwe zagrożenia, jakim codziennie musieli stawić czoła ludzie tacy jak my. Postaci w tej powieści są bardzo realne- mają wady, lęki, słabości. Boją się śmierci i zrobią wiele by przeżyć i by ocalić swoje rodziny.
“Sierota z Warszawy” to w głównej mierz...