Cóż to za dobra historia!
Opowieści grozy zawsze były moim ulubionym gatunkiem i właśnie taką powieść ofiarowało mi Wydawnictwo Mova.
Mistrzowsko skonstruowana fabuła, którą autor celowo podzielił na dwie części, które się ze sobą przeplatają. Jedna z nich, to teraźniejszość, w której główna bohaterka próbuje dociec prawdy, na temat wydarzeń w Baneberry Hall. Natomiast druga część to opowieść jej ojca, która rozgrywa się dwadzieścia pięć lat wcześniej.
Świetni, ciekawi bohaterowie i to tło wiktoriańskiego domu, razem tworzą przenikliwy klimat. Historia, która się toczy, wydaje się bardzo prawdopodobna, dlatego wciąga bez reszty.
Kochani powiem krótko i na temat, jeśli lubicie takie klimaty, to zdecydowanie polecam Wam tę książkę. Wyborna lektura!
Meggi Holt zajmuje się projektowaniem wnętrz, lecz również uważa się za historyczkę i odkrywcę. Jak twierdzi, każdy dom skrywa jakieś pogrzebane tajemnice, które tylko czekają, aby wydobyć je na światło dzienne.
Co skłoniło ją do tego, że została tym, kim jest? Zapewne przeszłość, chociaż była wtedy dzieckiem i niewiele pamięta z minionych wydarzeń, książka, którą wtedy napisał jej ojciec Evan, przypomina jej o tym, co się wydarzyło.
Lecz Meggi nie wierzy w te wszystkie historie o duchach, ani w to, że wiktoriańska rezydencja Baneberry Hall jest nawiedzona.
Ale czy słusznie?
Gdy po dwudziestu pięciu lata...