Wolny wybór nie oznacza (…) nieobecności tekstów wspaniałych, pamiętnych, ulubionych, bliskich sercu. Mają one w tej książce większość, tyle że bez prawa i pretensji do reprezentowania poezji polskiej w jej fascynującej, nadal nieodkrytej i nieopisanej całości, Jeśli bowiem poezja jest głosem słabszych opowieści, pomijanych lub unieważnionych na głównej scenie życia, lub przeżyć, którym nie wystarcza żaden z gotowych języków, lub głosem języka, jego niesłużebnych, niepraktycznych walorów, to nie należy wtłaczać jej w ramy władczych, obcych dyskursów, opartych na zasadzie hierarchii, podporządkowania, wyższości-niższości.
W tym sensie antologia taka jak ta pozostaje przedsięwzięciem niemożliwym: sto jeden wierszy to jednocześnie za mało i za dużo, sto jeden wierszy wybranych dałoby się z powodzeniem zastąpić innymi stu jeden wierszami. To, co ją usprawiedliwia, to ów jeden wiersz – ale który? – wystający z okrągłej, rocznicowej liczby, wychylony ku wszystkiemu, co nie mogło się w antologii znaleźć, a także w przyszłość, której bez poezji nie umiem sobie wyobrazić.
Piotr Śliwiński (z posłowia Wiersze z wieku)