Nie jest – jak kiedyś – walką o oddech w sytuacji prostego niedotlenienia, wywodzącego się z niedostatku znaczeń, lecz raczej doznaniem stanu pokrewnego hiperwentylacji, który charakteryzuje nadmiar oddechu, atak bodźców, prowadzący do duszności i parestezji, czyli zaburzeń odczuwania. W takim położeniu, poezja robi to, co powinna: rozpoznaje i rejestruje, wciela, ukazuje sobą stan dezorientacji. Nie kłamie, jej wartościowa część, że jest inaczej. Czasami aranżuje scenę dla innych możliwości, np. politycznych, albo stara się udrożnić ścieżki prowadzące do świata doświadczeń pierwotnych, pokrewnych naturze, leżących w kręgu podstawowych relacji, np. z ojcem, matką, dzieckiem, wreszcie – po staremu – bywa projekcją emocji.
(fragment książki)
(fragment książki)