Masz czasami tak, że czytając opis książki, mówisz sobie: „Wooow, muszę ją przeczytać! Pewnie jest świetna!”, a gdy przychodzi co do czego, okazuje się, że lektura jest zupełnie inna, niż się spodziewałeś/-aś? Może zdarzyło Ci się to w przypadku czytania opisów filmów lub oglądania zwiastunów? 💬
Muszę przyznać, że miałam tak z książką „Weekendowi wojownicy” autorstwa Fern Michaels. Książka opowiada o grupie skrzywdzonych przez los kobiet, które nie spoczną, dopóki ich krzywdy nie zostaną naprawione i pomszczone.
Książka napisana jest dość lekkim i przystępnym językiem, co sprawia, że czyta się ją szybko, a czytelnik z niecierpliwością czeka na kolejny ruch bohaterek. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że akcja płynie dość niespiesznie i brakuje mi w niej dreszczyku emocji. To nie tak, że powieść nie wzbudza żadnych uczuć, ale były sceny, które aż się prosiły o to, aby zaserwować czytelnikowi mocne wrażenia. Nic z tego. Autorka postawiła raczej na „zachowawczy”, a wręcz nijaki styl, co według mnie jest największym minusem całej książki.
Jeśli chodzi o postaci, to tutaj autorka zasługuje na duży plus. Są to bohaterowie zróżnicowani, interesujący i dobrze wykreowani. Co prawda, nie polubiłam nikogo, a niektórych miałam wręcz ochotę rozerwać na strzępy, ale to właśnie takie postacie cenię sobie w książkach. Postacie, które wzbudzają we mnie emocje, nawet te negatywne.
...