Do sięgnięcia po powieść "Weekendowi wojownicy" zachęcił mnie pomysł na fabułę. Jest ciekawy i nowatorski. Fabuła skupia się na grupie kobiet, które zjednoczyły się w obliczu niesprawiedliwości i osobistych tragedii, by walczyć z systemem prawnym, który zawiódł ich oczekiwania. Kobiety te mają zamiar same wymierzyć sprawiedliwość. Każda z bohaterek ma za sobą trudne doświadczenia, od zdrad, przez brutalne akty przemocy, po dramatyczne wypadki i niespełnione obietnice wymiaru sprawiedliwości. W odpowiedzi na te krzywdy kobiety zakładają tajne stowarzyszenie zwane Zakonem Sióstr, aby na własną rękę naprawić wyrządzone im zło. Ich działania, choć mają na celu przywrócenie sprawiedliwości, często wkraczają na niebezpieczne i moralnie kontrowersyjne ścieżki.
Myra Rutlege, której córka Barbara ginie w wypadku spowodowanym przez osobę z immunitetem dyplomatycznym, staje się inicjatorką działań grupy. Myra, która jest zamożna, gromadzi wokół siebie inne pokrzywdzone kobiety, a ich celem staje się zemsta na sprawcach, którzy uniknęli odpowiedzialności. Pierwsza akcja grupy skupia się na sprawie motocyklistów, którzy dopuścili się brutalnego gwałtu na jednej z kobiet. Grupa nie tylko odnajduje przestępców, ale też wymierza im surową, okrutną karę, w stylu dalekim od tego, czego oczekiwalibyśmy od standardowego wymiaru sprawiedliwości.
Powieść zapowiadała się jako ekscytująca opowieść o sile kobiet, które walczą o swoje prawa i naprawiają zło wyrządzone przez niesprawiedliwy system. Niestety, pomimo obiecującego pomysłu, powieść nie spełniła moich oczekiwań w kilku aspektach. Choć fabuła ma potencjał, to sposób, w jaki została zrealizowana, pozostawia wiele do życzenia. Jednym z głównych problemów powieści jest jej ton i brak spójności gatunkowej. Choć promowana jest jako thriller/kryminał, brakuje w niej napięcia i intensywności, które są typowe dla tych gatunków. Akcja zamiast budować suspens, często tonie w dialogach, które bywają infantylne i nienaturalne, a postaci nie zapadają w pamięć. Wprowadzenie elementów paranormalnych, takich jak rozmowy z duchem Barbary sprawia, że powieść traci na wiarygodności. Bo wątek ten wydaje się zupełnie oderwany od reszty fabuły i nie wnosi żadnej wartości do opowiadanej historii.
Postacie w powieści, mimo że różnorodne pod względem życiowych ról i charakterów, są płytko nakreślone i nie rozwijają się w miarę postępu fabuły. Bohaterki wydają się zbyt jednoznaczne, przez co trudno się z nimi związać emocjonalnie lub zrozumieć ich motywacje. W szczególności Myra, która przewodzi grupie, mimo swojej złożonej historii i traumy, nie wydaje się postacią, którą można podziwiać lub w pełni zrozumieć. Jej postać, zamiast być siłą napędową fabuły, sprawia wrażenie jednowymiarowej, a jej działania, choć motywowane tragedią, wydają się przesadzone. Opisy samosądów, których dopuszczają się bohaterki, są często brut@lne i mogą być dla kogoś nieprzyjemne. Mimo to wprowadzają do powieści element grozy. Mimo że autorka próbuje poruszyć ważne tematy związane z niesprawiedliwością i systemowymi zaniedbaniami, powieść nie oddaje głębi tych problemów. Zamiast tego oferuje uproszczone przedstawienie zemsty, co odbiera tej opowieści powagę.
Jeśli szukacie lżejszej lektury z elementami kryminału i nie oczekujecie napięcia ani spektakularnych zwrotów akcji, powieść może Wam się spodobać. Fani cięższych thrillerów i bardziej złożonych fabuł mogą poczuć się rozczarowani. Powieść miała potencjał, jednak wykonanie nie sprostało wyzwaniom fabuły. A może to moje oczekiwania były zbyt wysokie? Sama nie wiem. Na pewno czyta się tę książkę migiem, więc nie stracicie dużo czasu chcąc sprawdzić, czy jest dla Was.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.