Po przeczytaniu książki doszłam do wniosku, że nie mogę nic prawie niczego co znajduje się w sklepach. Wszystko jest niezdrowe, sztuczne i naszpikowane chemią. Wychodzi na to że powinnam zostać rolnikiem i zacząć uprawiać warzywa i owoce a do tego hodować zwierzęta (Pani Beata odradza jedzenie mięsa, ale ja osobiście nie wyobrażam sobie życia bez pysznej kiełbaski czy kotlecika. I ok jestem w stanie się zgodzić z Panią Beatą że wszystko co w sklepach jest sztuczne i niezdrowe, ale sklepy ekologiczne już są ok. Tylko skąd możemy mieć pewność, że żywność sprzedawana w sklepach ekologicznych faktycznie jest ekologiczna a nie że tak tylko się nazywa. Uważam, że w dzisiejszym świecie naszpikowanym kłamstwami nie możemy mieć takiej pewności, bo zdrowe odżywiania stało się ostatnimi czasy można powiedzieć "modne", więc czemu niektórzy nie mieli by w tym widzieć dobrego biznesu i troszkę naciągać biednych klientów. Mieszkam w małej miejscowości i kupujemy jajka od sąsiada, który hoduje kury i mam 100% pewności, że to są ekologiczne jajka, bo widzę kurki codziennie biegające po trawce i wiem, że właściciel nie daje im żadnych sztucznych pasz czy antybiotyków. Ale nie wiem czy mam odwagę zaufać w 100% sklepom ekologicznym.
W książce było strasznie dużo powtórzeń, takie jakby masło maślane i miało to chyba na celu lepsze przyswojenie napisanej treści przez ciągłe powtarzanie i przypominanie tego samego. Niestety jak dla mnie było to uciążliwe podczas czytania.
Plus dla ksią...