Czy tę część pisała ta sama autorka? Dynamiczniej jest, ciekawiej, mniej ckliwie i miłośnie, nawet język już tak mnie nie irytował.
Historyczne realia, nawet jeśli nie do końca rzetelne i trochę podkoloryzowane, rozszerzyły moje horyzonty. I tak poczytałam sobie o nich w innych źródłach. O Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej Własowa, wojennej Europie oczami żołnierza radzieckiego, jednostkach karnych Armii Czerwonej (szok!), odbudowie Berlina, zasadach przyjmowania emigrantów do USA, traktowaniu rosyjskich oficerów podejrzanych o zdradę ( za zdrajcę uważano żołnierza, który dał się wziąć do niewoli).
Losy Tatii i Szury wpisane zostały w wir powojennych, międzynarodowych zawirowań, przesunęła się więc wymowa powieści - mniej romansu, co mi bardzo odpowiadało. Powieści znakomicie zrobiłoby odchudzenie o wątki retrospektywne, bo zdaje się, że zrobienie solidniejszego researchu przekracza możliwości autorki. Trudno, przymykam na to oko.
Drugi tom kończy się w taki sposób, że nie mam ochoty na trzeci. Niechby zostało jak jest. Obawiam się bowiem jakiegoś dramatu. Po brawurowej akcji (mniejsza o to, czy wiarygodnej) zamykającej powieść, Tatiana powinna się od tej pory przedstawiać: „My name is Tatiana. Tatiana Barrington” i pić drinki wstrząśnięte, nie zmieszane.