Przeczytane
Książka wciąga, czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Historia przedstawiona to samo życie, które przecież łatwe i proste nie jest, a dowodów na to, że często sami je sobie papramy znajdziemy w tej książce pod dostatkiem. Postacie, a raczej ich sposób działania, przedstawiony przez autorkę pozostawiają wiele do życzenia. Kobiety ukazane jako samolubne i bezmyślne idiotki nie dbające o nic, burzące wszystkie mosty za sobą. Sarah, która pozostawia kochającego męza i troje dorastających dzieci, bo ma kaprys znów poczuć się studentką, Sandra, która lubiła oddawać się Benjaminowi, podczas nieobecności jej rodziców, lecz nie potrafi zając się dzieckiem i wyrzuca, go jak zbędny przedmiot, Megan, która podwiązała sobie jajniki w wieku 21 lat, bo nienawidzi dzieci i rodziny, natomiast lubi uprawiać seks z wieloma, nowo napotkanymi mężczyznami. Babski świat? Babskie paranoje. Oliwier, porządny, zamożny i wykształcony "radzi" swemu synowi, by zostawił dziecko i dziewczynę i zaczął dbać o siebie i studiował. Wszyscy myślą tylko o sobie, swych wygodach, dostatnim życiu, sławie, pieniądzach i dobrym imieniu, krzywdząc innych i siebie nawzajem, nie rozumiejąc co to odpowiedzialność i prawdziwa miłość. Na szczęście koniec tej historii napawa optymizmem - wygrywa miłość, prawdziwe rodzinne ciepło i zaufanie. Bohaterowie zrozumieją, że wszystkie dobra mogą przeminąć, a rodzina i ludzie bliscy pozostaną zawsze. Trzeba było coś poznać, by odrzucić i stracić, by to docenić. Daję 3, bo strasznie m...