Niestety diabeł mnie podkusił i kupiłam te wypociny. Żałuję moich pieniędzy, czasu i wszystkiego związanego z tą książką. "Deanna zawsze pragnęła", "Deanna marzyła", a kogo to interesuje!? Wielu z nas nie ma to o czym marzy i jakoś żyje. Deanna mnie wkurzała jak nie wiem co, tu niby zgrywa odpowiedzialną mamuśkę, a sama zachowywała się jak gówniara. Ani trochę nie było mi jej żal, ani jej głupiego mężusia (przyganiał kocioł garnkowi). Jedyny plus za coś co muszę przyznać, zaskoczyła mnie Steel, a rzadko to się u niej zdarza, ale jedynie za to, bo sam styl pisania jak dla mnie dziecinny.