Zapaliwszy ofiarny knotek w lampce szafirowej, siadła babunia na starym skórzanym fotelu i zaczęła odmawiać poranny pacierz wzniósłszy oczy do sczerniałego, ale cudownego obrazu Matki Boskiej. Drżącym szeptem, myląc się i zapominając niekiedy, dziękowała Królowej nieba za ugaszenie przed dwudziestoma laty pożaru w stodołach i odpędzenie (dawniej jeszcze) od pól chmury gradowej. Potem modliła się za syna, synowę i wnuka, za sąsiadów, służbę i dobytek, w końcu zaś wspomniała długi szereg zmarłych krewnych, przyjaciół i znajomych.
Promienie słońca, ucałowawszy kwiaty stojące w oknie, ślizgały się po białej ścianie pokoiku, a odbite od stóp świętego obrazu, nagrzewały kota, który się przy fotelu wyciąg-gał, i otaczały jasnością brunatna; twarz babuni tudzież suche jej ręce, pokornie do modlitwy złożone. A ile razy staruszka podniesionym nieco głosem mruknęła: „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie...", i milkła, tyle razy knotek, już dotykający wody w lampce, cieniutko odskwierczał: "A światłość wiekuista niechaj im świeci..."
Nie dziwiło to babuni, która dobrze wiedziała, że światłość z knotka pochodzi i że jemu zatem mówić o niej przede wszystkim wypada.
Promienie słońca, ucałowawszy kwiaty stojące w oknie, ślizgały się po białej ścianie pokoiku, a odbite od stóp świętego obrazu, nagrzewały kota, który się przy fotelu wyciąg-gał, i otaczały jasnością brunatna; twarz babuni tudzież suche jej ręce, pokornie do modlitwy złożone. A ile razy staruszka podniesionym nieco głosem mruknęła: „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie...", i milkła, tyle razy knotek, już dotykający wody w lampce, cieniutko odskwierczał: "A światłość wiekuista niechaj im świeci..."
Nie dziwiło to babuni, która dobrze wiedziała, że światłość z knotka pochodzi i że jemu zatem mówić o niej przede wszystkim wypada.