Cały czas dziwię się, że jeszcze wiele może mnie zaskoczyć w książkach. Najlepszym przykładem jest "Szafarz" po którego sięgnęłam bez jakiegokolwiek zawahania. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Dostałam historię, która ma niesamowity klimat i bohaterów z rysami na życiorysie.
Przede wszystkim przyciągnął mnie gatunek literacki i miejsce akcji, czyli mój ukochany Śląsk. Jestem pozytywnie zaskoczona oddaniem miejskiego klimatu, niekoniecznie przedstawionego w jasnych barwach. Brudnik w ciekawy sposób przedstawił obraz Śląska, który jest dość charakterystyczny.
Rafał Lichy, główny bohater, to człowiek, który znalazł się na dnie. Niespodziewanie znajduje go pewien policjant, który zaprasza go do swojego zespołu śledczego. Lichy nie ma łatwego startu, przeszłość cały czas jest obecna w jego życiu. Sprawa mordercy, który co dwanaście miesięcy morduje kobiety, na tyle wdziera się do życia Lichego, że ten nie ma już wyjścia i bierze sprawy w swoje ręce. Brudnik stworzył bohatera skomplikowanego, ale najlepszego w swoim fachu.
Trochę nie rozumiem erotyzmu, który został tu zastosowany, ale ogólnie "Szafarza" czytało się bardzo dobrze. Początek był niełatwy ze względu na brak znajomości pióra autora, który ma troszkę specyficzny styl. Na szczęście im dalej, tym lepiej i mocno wkręciłam się w fabułę. Śledzenie przebiegu śledztwa i relacji między bohaterami sprawiało przyjemność, z czego bardzo się cieszę. Jeśli wyjdzie kolejna książka w po...