Lech Jęczmyk, wydawca, tłumacz, publicysta, tym razem przedstawia wspomnienia widza i uczestnika wielkiego widowiska typu „światło i dźwięk”, w jakim uczestniczył od początku drugiej wojny światowej. Zawsze fascynowała mnie różnorodność światów, w których przyszło mi żyć. Postanowiłem podzielić się tą fascynacją z czytelnikami, tym bardziej, że byłem – jak mi się wydaje – dość bystrym obserwatorem, a poza tym pamiętam wszystko, co się wokół mnie działo, od drugiego roku życia. Kawał czasu – od niemowlęctwa do sklerozy. To prawda, że nie wszystko rozumiałem, byłem jak magnetofon i aparat fotograficzny, a potem – kiedy obrazki zaczęły się łączyć w ciągi – jak kamera filmowa. Moje wspomnienia nie pretendują do roli przyczynku historycznego, są jedynie zapisem obserwacji, zdziwień i fotografii moich oraz relacji moich znajomych. Jednym z bodźców do ich powstania była lekka irytacja po lekturze młodych historyków, którzy grzebią w papierach z pieczątkami, nie znając dźwięków, obrazów i zapachów. A mnie tylko to w życiu interesuje — Lech Jęczmyk