Druga część serii. Dobrze, że powstała, bo skleiła moje pęknięte serce po zakończeniu pierwszej.
Czegoś mi w niej brakowało. Niby pełne skupienie na procesie i uporaniu się Oakley z traumą, a jakoś tak sam proces minął zbyt szybko i powierzchownie moim zdaniem. Chyba za dużo przygotowań i oczekiwań, a za mało rozwinięcia głównego wątku.
Można się spodziewać, jak zakończy się sytuacja pomiędzy głównymi bohaterami, ale gdzieś tam ciągle jest nutka niepewności.
Bohaterowie nadal wzbudzali moją sympatię.
Dobrym pomysłem było dodanie na końcu bonusu „Silence Night”- opowiadania o dalszych losach bohaterach. Było ono dość przerysowane, miłość i szczęście było wyczuć w każdym słowie. Pomogło to jednak pożegnać się z serią i nie czuć niedosytu historii.
•••
Poważny minus- nie do fabuły ani autorki, ale do wydania. Od błędów i literówek można było dostać zawrotów głowy. Kilka razy sprawdzałam, czy mam jakieś wydanie recenzenckie, czy może przed korektą- nie. Nigdy czegoś takiego nie widziałam, zdarzają się w książkach błędy, ale nie tyle i nie ortograficzne.