(...) ten facet, którego widziała na podwórku pod kasztanowcem, znowu się pojawił i o ile Iza nie miała omamów, nie tylko patrzył w jej okna, ale też poszedł za nią, kiedy wieczorem wybrała się do sklepu. Szedł jakoś chyłkiem, przystawał za drzewami (...) Iza postanowiła wziąć byka za rogi, nie da się zastraszyć jakiemuś zboczeńcowi, jakiemuś psycholowi, diabli zresztą wiedzą, kim on jest. Nie ma policjanta, ale jest komórka, można zadzwonić.