Tęskniłam za rasowym kryminałem i właśnie go dostałam. Powinien dostać metryczkę potwierdzającą pochodzenie i zostać zarejestrowany w biurze patentowym😊
Na budowie w Nowym Jorku przewraca się potężny dźwig raniąc kilkanaście osób i doprowadzając do śmierci dwie z nich. Ugrupowanie Komunałka przyznaje się do zamachu i grozi następnym katastrofami. Lincoln Rhyme i Amelia Sachs ruszają w pościg za sprawcami. Zegar, odmierzający czas do następnego zamachu, tyka i wywołuje przerażenie w całym mieście. W tym samym czasie do Nowego Jorku przybywa Zegarmistrz, który pragnie jednego: zabić Rhyme’a.
„Ręka Zegarmistrza” to 16 tom serii, ale można go czytać oddzielnie. Nie znałam wcześniej bohaterów i w niczym mi to nie przeszkadzało.
Kryminał ten przypomina misterny i złożony mechanizm zegara. Intryga jest utkana precyzyjnie i składa się z wielu trybików. Zadaniem śledczych – i naszym – jest te trybiki odnaleźć, oddzielić ziarna od plew i ułożyć je w odpowiedni sposób, tak aby skomplikowana maszyna, jaką jest śledztwo, ruszyła i odsłoniła sprawcę oraz jego miejsce pobytu.
W dużej mierze dochodzenie koncentruje się na analizie śladów kryminalnych. Rhyme dysponuje doskonałym laboratorium i czyni w nim cuda. Pierwszy raz spotkałam się z kryminałem tak mocno koncentrującym się na tej stronie śledztwa. Bardzo mi się to spodobało i częściej będę po takie pozycje sięgać.
Pomimo sporej...