Drugie spotkanie z Murakamim przyniosło mieszane uczucia.
Tak jak początek mnie wessał i wiedziałam, że bankowo muszę czytać dalej, tak środek trochę odepchnął... ale druga połowa książki znów nadrobiła i finalnie całkiem szybko ją pochłonęłam. Ale czy to znaczy, że jakoś wybitnie mi się podobała? No właśnie... nie do końca.
Nie bardzo znam Murakamiego, ale wydaje mi się, że chłop uwielbia lecieć w filozoficzne rozkminy. Niektóre fragmenty przypominały moje studenckie notatki z fenomenologii czy hermeneutyki. Rozważania na tematy bytu, perspektywy... Ciekawe to, ale trochę jakby prowadzące donikąd. Przynajmniej w tym przypadku.
Fabuła rozbita jest na dwa wątki. W jednym gonimy za dziewiętnastoletnią bohaterką, która za nic nie chce wracać na noc do domu i czepiają się jej rozmaite przygody. W drugim obserwujemy jej śpiącą siostrę. Niewiadomo dlaczego śpi (nie takim zwykłym snem, lecz mocnym i długotrwałym), ani o co chodzi z telewizorem wyświetlającym inny pokój (do którego w pewnym momencie dziewczyna się przenosi?).
Klimat nocnego życia, mafijnych porachunków zamiecionych pod dywan, nieprzejrzanych na pozór zwyczajnych typków pracujących po godzinach, całonocnych prób zespołu, sklepów całodobowych, moteli typu "one night stand". Ciekawe to wszystko było, ale zostawiło mnie ze zbyt wieloma pytaniami.
Ja jednak potrzebuję w lekturach większego domknięcia. Tutaj go nie dostałam.
Będę dalej sprawdzać autora, tak z cieka...