“Owoce zatrutego drzewa” to seria obyczajowa obejmująca lata 1887-1921. Główną bohaterką jest Kinga, która po stracie rodziców dorasta wśród dalekich krewnych. Nie cieszy ją życie, które podporządkowane jest konwenansom, dobrym manierom i niemożności decydowania o sobie. Czy kobieta u schyłku XIX wieku może być niezależna? Czy warto poświęcić rodzinne relacje dla wolności?
Ta seria to dla mnie przede wszystkim obraz mieszczaństwa schyłku XIX i początku XX wieku. Świata, gdzie mężczyzna ma głos, może marzyc, decydować o sobie i brać z życia to, co najlepsze. Kobieta ma być posłuszna- najpierw rodzicom, potem mężowi, wierna, oddana rodzinie, kochająca i przymykająca oko na błędy męża. Oczywiście jeśli małżeństwo się rozpadnie jest to zapewne wina kobiety i jej zaniedbań, co pokazuje cytat, który znajdziecie na zdjęciu obok ;) Jednocześnie ma też trzymać rodzinę w ryzach, czego idealnym przykładem jest ciotka Kingi- Burgiewiczowa. Kocham takie postaci, choć niejednokrotnie potrafią wyprowadzić czytelnika z równowagi! Kinga jest przykładem “czarnej owcy” w rodzinie- w cudzysłowie, bo tak naprawdę nie robi nic złego, a chce jedynie podążać za swoimi marzeniami i pragnieniami, co kłóci się z wizją ciotki i obecnymi zasadami, jakie rządzą ówczesnym światem. To postać z jednej strony waleczna i silna, a z drugiej- słaba, krucha i wątpiąca.
Seria ma raczej spokojny charakter, dużo tu rozmów i rozważań. Zdarzają się też mocniejsze momenty jak niespodziewane pr...