"Szczątki" Belindy Bauer były moją pierwszą stycznością z Jej twórczością. Ta książka pochłonęła mnie w całości, dzięki zawiłej, tajemniczej i intrygującej fabule, pełnej wzruszeń, szokujących wydarzeń oraz niebezpiecznej i zmanipulowanej akcji. Do tego jeszcze wyjątkowi bohaterowie. Po prostu genialna historia.
Niestety, nawet nie wyobrażacie sobie mojego rozczarowania Jej kolejną powieścią, która niedawno ujrzała światło dzienne. "Ostrze", bo o nim tutaj mowa, zaczyna się od mocnego i pełnego emocji wstępu. Troje małych dzieci pozostawionych na autostradzie, podczas gdy ich matka wyruszyła na pomoc. Jednak nigdy już nie wróciła. Odtąd towarzyszy im wieczny strach, bieda, samotność i nocne koszmary.
Brzmi wzruszająco i szokująco, prawda? Ale później jest już znacznie słabiej. Akcja zamiera, fabuła robi się monotonna, a bohaterowie bezbarwni. I tak jest w sumie do samego końca, choć tam autorka zaserwowała nam już trochę więcej adrenaliny, ekscytacji i atrakcyjności, lecz to zdecydowanie za późno, by uratować całą tę historię. Historię, która finałowo nieco odżyła, podobnie jak uczestniczące w niej postaci. Szkoda, bo spodziewałam się dobrego thrillera, a dostałam tylko jego średnią namiastkę. No cóż, tak to bywa.