Robin Cook, Alex Kava, Karin Slaughter i Stephen King. To czterech autorów, którzy najbardziej mi zawsze pasowali, bo to ich książki skupiały się na literaturze nie ważne czy kryminału, czy horroru, czy też thrillera. Ich łącznikiem była zawsze medycyna, czyli coś, co ciekawiło mnie najbardziej. Ludzkie ciało zawsze stanowiło dla mnie wielką tajemnicę i to oni zawsze ją dla mnie odkrywali. Nie wiem czy istnieje jeszcze inny autor, który z taką precyzją i dopasowaniem mógł opisywać części ciała i rozpisywać je na czynniki pierwsze. I w tej części, kiedy od początku poznamy doktor Sue Passero, to wiemy, że to mądra i inteligentna kobieta. Również czytamy o tym, co się z nią dzieje, że później odnajdują jej ciało. Sprawca wiedział co robi, by odkrycie przyczyny jej zgonu było jak najmniej odkrywalne. Jednak jak wiadomo, każdy jest ciekawy co tak naprawdę się z nią stało. Rozpoczynając bardzo wciągające śledztwo, coraz więcej faktów zaczyna wychodzić na jaw. Tylko nie wiedzą, że za nimi ktoś podąża. Ktoś, kto nie życzy nikomu najlepiej:-)
Przed czytaniem książki proszę znacznie wcześniej zjeść śniadanie czy też kolację, gdyż sekcja zwłok może nie być dla was przyjemna. Mi się podobała, bo po kolei tłumaczono co wyjmują, jak to wygląda i co ich zaniepokoiło. Autor z początku namieszał przy postaciach, bo poddawał ich depresji, choć wiedzieliśmy, że nie ta była przyczyna jej śmierci. Przeważnie w książkach bohaterowie wiedzą więcej i dzielą się z nami okruszkami informacji...