Nice Barbary Klickiej to intrygujący, choć niewielki objętościowo tom. Słowa pozbawiane są tu oswojonych znaczeń, "ty", do którego zwraca się podmiotka, pozostaje migotliwe i niedookreślone, a obrazy, które próbuje się naświetlić "świętym fleszem", wymykają się światłu i powracają w mrok.
Paragraf
Ono pęka. Asfalt jak dywan. Zdjęcia jak listy. Szumy jak szepty. Pęka.
Wychwyt jak zwrotnik. Pozy jak treści. Treści jak w szkle. Ono pęka.
Lustra jak maile. Cisza jak wata. Hałas jak robak. Pęka. Flaki jak gruzy.
Kasa jak zmora. Tyrać jak trawić. Ono pęka. Rodzić jak pluć. Pęka.
Regulacje.
Same.
Wychwyt jak zwrotnik. Pozy jak treści. Treści jak w szkle. Ono pęka.
Lustra jak maile. Cisza jak wata. Hałas jak robak. Pęka. Flaki jak gruzy.
Kasa jak zmora. Tyrać jak trawić. Ono pęka. Rodzić jak pluć. Pęka.
Regulacje.
Same.