Dziś wpadam do Was z recenzją książki Eli Downarowicz pod tytułem „Marta”, wydawnictwo Videograf. Bardzo lubię książki autorki i chętnie po nie sięgam, i teraz również się nie zawiodłam.
Tym razem poznajemy Martę, jako młodą kobietę, która poszukuje szczęścia, a później żonę i matkę, która dla dobra dzieci jest wstanie zrobić wszystko, nawet poświęć siebie. Ale czy na pewno tak było? Autorka w książce porusza temat przemocy rodzinnej, agresji stosowanej przeciwko żonie. Z pozoru dla otoczenia i swoich córek wspaniały oraz przykładny mąż, który jest troskliwy. A w domu poza oczami otoczenia jest tyranem, bije aby nie było widać, znęca się psychicznie. Ale czy na pewno bliskie otoczenie, sąsiedzi nic nie słyszeli? Nic nie widzieli? Myślę, że wiedzieli tylko łatwiej jest odwrócić głowę. Autorka pokazuje, że tak naprawdę osoba, która jest w związku z przemocą sama musi podjąć decyzję o odejściu, niestety nie zawsze jest ona łatwa, gdyż osoba zastraszona, bita jest pod dużym wpływem oprawcy i boi się o siebie oraz o dzieci. A z czasem przemoc zarówno psychiczna, jak i fizyczna się nasila, aż może doprowadzić do tragedii w czterech ścianach. Mając wsparcie bliskich oraz przyjaciół na pewno jest łatwiej zrobić ten krok. Autorka oprócz przemocy porusza jeszcze kilka ważnych tematów, ale ja nie chce Wam za dużo zdradzić, aby nie robić tu spojlera.
W życiu Marty zaczyna się zmieniać, gdy przez przypadkowe spotkanie w życiu kobiety pojawia się Adam.
Og...