To był jeden z najlepszych romansów, które ostatnio przeczytałam. Fenomenem tej historii są dwie rzeczy:
Fabuła i tło opowieści - tym razem dostałam coś, co nie jest ani kolejną opowieścią o gangach i mafii, ani też nie jest romansem biurowym. Autorka zabrała nas w sam środek rozgrzanej już kampanii wyborczej, gdzie złoczyńcy w garniturkach robią zle rzeczy, twierdząc, że robią to dla dobra republiki.
Drugim ważnym aspektem jest motywacja bohaterów. Każdy ich czyn ma powód i każdy w jakiś sposób manipuluje drugim bohaterem. Nie było tam romantyzowania toksycznej miłości, a postacie doskonale zdawały sobie sprawę z popełnianych blędów. Brakowało mi tego w wielu populrnych książkach, bo miałam wrażenie, że wszyscy skupiają się na tym, by jedna ze stron krzywdziła drugą, a ta druga opotem wybaczala, gdy pierwsza strona się magicznie rechabilitowała.
Mamy więc malo popularne, świeże realia i naturalnie zachowujących się bohaterów. Do tego zakazany, nieco pikantny romans - może nie trwa zbyt długo, chętnie spędziłabym z Lacey i Trevorem więcej czasu, ale ich relacja jest intensywna i rozwija się z odpowiednim wyczuciem. Do tego prócz samej istoty romansu jest fabuła — otóż wszyscy muszą się skupić na tym, aby Trevor odzyskał dobre imię po tym, ja ujawniono, że miał romans (a wspomnę, że to ważne, bo Trevor MA ŻONĘ) i w tle rozwiązujemy zagadkę tajemniczej Libby1504 i klubu Lancelot Inn.
Bawiłam się wyśmienicie. Książka zapewniła mi cały wie...