Lektura pisana w klimacie kingowskiego "To".
Może fajnie i lekko napisana jednak próżno doszukiwać się w niej mocniejszych akcentów grozy, czy horroru - nie chodziły mi ani ciarki po plecach, ani gęsia skórka po rękach 🤪.
Początek strasznie rozwleczony i przegadany i w sumie nawet jakby skrócić tę cegłę o jakieś 200 stron, to i tak niewiele by ucierpiała.
Jak dla mnie książka niewymagająca i nieskomplikowana, aczkolwiek mało wciągająca. I gdyby to było moje pierwsze spotkanie z Simmonsem moja ocena byłaby bardziej surowa, ale tak się składa, że moją drugą czytaną książką tegoż samego autora jest "Terror", który na tle "Letniej nocy" wypada o niebo lepiej, więc mam porównanie obu pozycji i wiem, że Simmonsa stać na dużo więcej - "Letnia noc" na pewno nie jest szczytem możliwości autora.