Dla mnie literatura najwyższych lotów. Stoi u mnie na półce od kilku dziesiątek lat, przeczytana i dobrze wspominana. Wróciłam do niej wskutek wyzwania na styczeń: motyw początku. Jako pierwsza przyszła mi do głowy.
Główny bohater - Niki Jumpei to mężczyzna, który w czasie 3-dniowego urlopu znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Zmuszony do rozpoczęcia nowego życia, zupełnie innego, niż dotychczas, przeżył kolejno szok, nadzieję, beznadzieję, upokorzenie, załamanie, wreszcie konieczność wyboru między dwoma światami.
Drugi bohater to kobieta, właścicielka chaty w piaskowej jamie, która wiodła monotonny, pełen syzyfowej pracy i beznadziejny żywot, znosiła go bez słowa skargi, aż los sprawił jej prezent - mężczyznę, a ona z ofiary przeistoczyła się w biernego oprawcę.
I wreszcie trzeci bohater - najważniejszy. To piasek. Wydmy, góry, zwały piachu, drobinek o wielkości 1/8 mm, przemieszczających się cały czas.
„To coś, co przez cały czas jest w ruchu. I ten ruch jest jego życiem”.
Wszyscy związani z tą okolicą mierzyli się z jego potęgą, zasypywał wszystko wciskając się dosłownie wszędzie. Również między kartki tej powieści, która nie jest tylko opowieścią o mężczyźnie, kobiecie i piachu.
Ale o jednostce, zniewoleniu, ucisku, totalitaryzmie, niewolniczej pracy, systemie kontroli.
Albo raczej o ludzkim życiu w społeczności, mozolnej pracy, poczuciu, że jest się potrzebnym i pożytecznym.
A może jeszcze inaczej: o si...