Tak, to właśnie od tej książki zaczęła się moja przygoda z autorem - choć trzeba zaznaczyć, że nie była to jego pierwsza powieść. Sądząc, iż będzie to zwykła obyczajówka, wzięłam na rozluźnienie - myślałam również, że starczy mi na kilka dni.
Pomyliłam się, we wszystkim.
W tamtym okresie kochałam fantastykę, czytałam praktycznie tylko świat wyimaginowany - Autor tak potrafił pobudzić moją wyobraźnię, wprowadzając odrobinę fantastyki, że przeczytałam w jeden dzień, co wtedy nie zdarzało się często.
Historia Matthew i Emmy wbiła mnie w fotel, do tego stopnia że czytając, miałam gęsią skórkę. Autor tak wplótł wątek miłosny do całości, pokazał jak daleko człowiek może się posunąć w imię miłości... Wtedy nie pomyślała bym, że można robić takie rzeczy, będąc zakochanym...
Po prostu TO była książka, która pchnęła mnie w twórczość Autora, a dodatkowo zaczęłam czytać inne książki prócz fantastyki - co wcześniej się prawie wcale nie zdarzało.
Ciężko opisać książkę tak fantastyczną, nie zdradzając szczegółów - bo choćby drobny szczegół z mojej strony, mógłby Was doprowadzić do rozwiązania tej sprawy, a to życzę każdemu, lecz po przeczytaniu.