Po "Jej sekret" sięgnęłam, bo potrzebowałam poprawić sobie humor. Potrzebny był mi uśmiech. Jest to już piąta część z serii, więc wiedziałam, że te książki potrafią rozbawić :) że spędza się z nimi przyjemny czas.
Romans, sporo uśmiechu, nieco pikanterii. Ale też trochę powagi i tego co ważne.
.
Już pierwsza strona wywołała mój uśmiech :) nowojorskie targi książki. O taak, to rozumiem! Chyba żaden książkoholik nie przeszedł by obok tego obojętnie ;)
Dla Violet to idealna okazja do poszukiwania nowych potencjalnych pracodawców.
(Początkowo zastanawiałam się czy powinnam kojarzyć imię 'Violet', jak się ona łączy z poprzednimi częściami tej serii.
Ona ma przyjaciółkę, on przyjaciela, a ci przyjaciele są hmm... przyjaciółmi/mężami/szefami... taa)
Na targach kobieta, trochę przypadkiem, spotyka wielkiego, sławnego autora. Wielki autor okazał się jeszcze większym dupkiem! Dupkowatym dupkiem! Takim dupkiem, że przecież nie ma opcji, żeby go polubić! ale no, znamy schemat tych historii, zresztą, to romans!
Tak czy siak, dupek musi dostać nauczkę. No i się zacznie :D
Obydwoje wzajemnie chcieli pokazać, gdzie jest czyje miejsce, a to było...zabawne, wzajemnie się wkurzali.
Ona miała temperament, potrafiła być wręcz bezczelna ze swoimi odpowiedziami. Za wszelką cenę chciała mu dopiec, przez co wręcz przekraczała granice. Zadziorna i uparta.
On był zrzędliwy i zgryźliwy.
I ja naprawdę nie wiem w którym momencie go polubiłam!
.
...