Jezus nie umarł na krzyżu – jak w stosownym momencie powinien – lecz zszedł z niego i ogniem i mieczem pokarał swoich prześladowców. Od tego momentu historia ludzkości potoczyła się torami nieco odmiennymi od powszechnie znanych, a świat zmienił się… choć niekoniecznie zgodnie z potrzebami i oczekiwaniami jego mieszkańców.
Bohaterem zbioru opowiadań jest, znany ze „Sługi Bożego”, Mordimer Madderdin, licencjonowany Inkwizytor Gersarda, Jego Ekscelencji biskupa Hez-hezronu, Młot na czarownice i Miecz Aniołów.
O ile jednak w „Słudze Bożym” Mordimer był całkiem niezłym okazem zakłamanego, zdeprawowanego, cynicznego, rozpustnego, chciwego, okrutnego bydlaka, to w tym tomie przeszedł jakby pewną, może niezbyt wielką, ale jednak, metamorfozę. Inkwizytor nadal uważa, że cel uświęca środki, jednak teraz ów cel zwykle ma przynajmniej pozory sprawiedliwości, czy ogólnie pojętego, dobra.
Niezłe czytadło. Podobne do opowieści o Wiedźminie Sapkowskiego.