Jestem niemal pewna, że każdy miłośnik literatury, choć raz trzymał w swoich rękach książkę, która okazała się zupełną przeciwnością tego, czego się po niej spodziewał.
Najnowsza pozycja Anny Kasiuk skusiła mnie romantyczną okładką i opisem, który na dobrą sprawę zdradza bardzo niewiele tego, co tak naprawdę dzieje się wewnątrz książki.
Uwielbiam romantyczne historie, romanse czy po prostu literaturę kobiecą, są to gatunki, które nigdy mi się nie znudzą. Książka, która będzie przedmiotem tej recenzji miała być właśnie dla mnie takim niezobowiązującym romansem, odskocznią, lekką niewymagającą lekturą. Okazała się jednak stanowczo czymś więcej, a moje przypuszczenie, że “I będę cię kochać aż do śmierci” przeczytam, zrelaksuję się, napiszę recenzję, po czym odłożę książkę na półkę i zapomnę; prysło niczym przysłowiowa, mydlana bańka już na samym początku powieści.
Główna bohaterka Rita to kobieta na pierwszy rzut oka spełniona. Jest matką dwójki chłopców, żoną mężczyzny, z którym prowadzi bardzo dobrze prosperujący pensjonat ze stadniną koni oraz bar — najlepszy w okolicy. Drugie spojrzenie na główną bohaterkę jest jednak mniej pozytywne: toksyczne małżeństwo, konsekwencje szalonej młodości, które wciąż tkwią w głowie Rity, potajemna relacja z przyjacielem dająca jej imitację ciepła i problemy codziennego życia, które niejednokrotnie potrafią kobietę mocno przytłoczyć.
Trwającą w pozorne...