Halt. Zapiski z domu zdrowienia to książka niezwykła. Mówiąc o niej „studium alkoholizmu”, na pewno nie miniemy się z prawdą. Pozostanie w nas jednak uczucie, jakbyśmy zbyt łatwo pozbyli się problemu.
Jakub Zając, zabierając nas do alkoholowego wnętrza głównego bohatera, każe czytelnikowi konfrontować się także z jego osobistymi demonami. Uderzając o kolejne dna wódczanych podświadomości postaci, celnie wymierza nam kolejne policzki akapitów i sierpowe rozdziałów, mówi: wszyscy śnimy koszmarnie, wszyscy żyjemy w strachu, wszyscy jesteśmy uzależnieni. Ale, z drugiej strony, w każdym z nas drzemią: siła alpinisty, będącego w stanie wydostać się nawet z najgłębszej studni upadku oraz irracjonalna brawura linoskoczka, akrobatycznie spacerującego na krawędzi życia i śmierci.
Powieść Zająca przemawia do nas jednocześnie dwoma językami. To precyzyjny, terapeutyczny wykład, a zarazem pełne emocji, poetyckie wołanie. Oba te tony współbrzmią doskonale, powołując do życia świat jednocześnie uporządkowany i chaotyczny, pełny i niedokończony, uzdrowiony i chory.
Halt to pełna literackich odniesień, brutalnie liryczna opowieść o tym, czym są dla współczesnego człowieka czas i miejsce, droga i słowo oraz o tym, czym stać się mogą w zaszczutej lękiem psychice homo alcoholicus. Czytać go można jak poradnik, jak wciągającą, dobrą literaturę, jak przewodnik po widmowym Krakowie i jak zbiorową autobiografię Pokolenia X (urodzonych w Polsce w latach 1976-85) – w każdym typie lektury książka sprawdza się znakomicie.