O książce dowiedziałem się podczas króciutkiej rozmowy z autorem, od tak, grzecznościowo, bez zobowiązań. Odłożyłem temat na później ale jednocześnie zastanawiałem się czy to faktycznie książka dla mnie? Za każdym razem kiedy zagłębiam się w karty czytanej opowieści, gdzieś z tyłu stawiam się na miejscu bohatera i porównuję go z własnymi wyborami, zatem i w tym przypadku nie mogło być inaczej. Czy ten alkohol w moim życiu odgrywa tak dużą rolę, by zaraz uruchomić dzwony sumienia i wszczynać niepotrzebny alarm? Czy to wyczekiwanie na parę piwek co weekend to ten moment kiedy już dawno powinny wyć syreny i ogłaszać nadchodzącą apokalipsę? Czy ten powszechny zwrot "byle do piątku" jaki słyszy się w zakładach pracy to zapowiedź odpoczynku czy alkoholowego upodlenia?
Choroba alkoholowa to cierpliwa i wyrozumiała kochanka. Dla niej bez znaczenia jest Twoja płeć, wiara, status społeczny czy majątkowy. Kiedy oddajesz się w jej ramiona, troskliwą opieką wypełnia lukę po Twojej rodzinie, przyjaciołach, znajomych z pracy czy miejscowej drużyny. Jesteście tylko Ty i ona - dzień, noc, tydzień, miesiąc, kolejny rok. Złączeni ciałem, umysłem oraz duchem aż do samego końca, a kiedy już ten nastąpi - odchodzi, znajduje kolejnego, zawsze się znajdują.
"Halt" to debiutancka opowieść człowieka, który poświęcił owej kochance sporą część swojego życia. Odmierzał czas kolejnymi dozami wódki, która dawała mu ukojenie i wyczekiwany sen. Śnił o piciu, pił by spać. Dzień za dniem, miesiąc za miesiącem z dala od rodziny, przyjaciół, zatopiony w intymnym, egoistycznym duecie. To opowieść człowieka, który przemierzając ulicami Krakowa dosięgnął moralnego dna jakie po wielokroć widywał wraz z kolejną opróżnioną butelką. To opowieść chorego, który potrzebował uleczenia.
"Zapiski z domu trzeźwienia" bo tak brzmi drugi człon tytułu książki to również notatki z okresu terapii odwykowej w zamkniętym ośrodku uzależnień alkoholowych. To tutaj autor umiejscowił swojego bohatera, stanowiącego symbol uzależnionej jednostki, gdzie przez kolejny miesiąc będzie stawiał czoła trzeźwym wyzwaniom i demonom swojej przeszłości. Czytelnik pozna rytm pracy takiego ośrodka, zadania jakie powierzone zostaną wszystkim jego uczestnikom i przykłady świadectw kolejnych zmian na poszczególnych etapach leczenia. Na szczęście proces ten nie został przytłoczony naukowym bełkotem, a stał się połączeniem osobistego doświadczenia na tle codziennych zadań programu terapii.
Etap trzeźwienia bohatera, ten narzucony stanowi zaledwie ułamek powieści. Bardziej urzekła mnie wręcz poetycka i dosadna forma, dzięki której wyraźnie było widać stany podczas tzw. pijackich ciągów kiedy bohater przemierzał pomiędzy ścieżkami pijackiego umysłu wśród swoich lęków, wizji, a snuciem zawiłych planów do kolejnego spotkania z umiłowaną. Tak jak niegdyś Prometeusz tak i dzisiaj reprezentant homo alkoholicus niesie światło, przesłanie wszystkim tym którzy jeszcze nie upadli, tym którzy ciągle mają szansę. Tym którzy nie zatopili się w ramionach zgubnej kochanki.
"Halt" to zatrważająca opowieść prowadząca czytelnika ścieżkami chorego umysłu. Otwiera oczy na problem alkoholizmu, a i często szczękę potrafi posłać do samej ziemi. Dobrze napisana, pełna wewnętrznych przemyśleń stanowi taki backstage ukrytych bitew, codziennych walk jakie toczą się często z dala od rodzin, przyjaciół czy znajomych. To opowieść, która mimo ludzkiego upadku, daje nadzieję na powstanie z kolan. To indywidualna podróż autora, bardzo osobista, a jednak bliska...