„(…) nie można być szczęśliwym, gdy zmądrzeje się zbyt szybko”.
I jak tu, i co, powiedzieć o książce, o której, co by nie powiedzieć, będzie za mało, za blado, za płasko.. nie dość.
Jakub Zając maluje przed oczami naszej wyobraźni niebanalny wielobarwny obraz z mocno zarysowanym, choć pozornie nieoczywistym, bo nieobecnym w jego tytule, bohaterem pierwszego planu, nieco rozmytymi konturami postaci drugoplanowych oraz z hipnotyzującym wyobraźnię pastelowym tłem. Obraz ten choć ma pewne ramy, wcale się ich nie trzyma. Choć powinien trwać nieruchomo – oddycha, pulsuje, koi, niepokoi, spaceruje za nami, dogania myśli w chwilach zadumy, ucieka i złapać się nie daje.. Jest trudny, wymagający, smutny i pokrzepiający zarazem. Warto więc przysiąść i przyjrzeć się z bliska..
Zatem.. pewien człowiek, którego życie nie oszczędzało znalazłszy się na dość ostrym życiowym zakręcie postanowił nieco przemeblować swoje życie.
Jak mogła się skończyć spontaniczna wizyta samotnego faceta u pięknej nieznajomej kobiety? No jak?
Co może wyniknąć z przypadkowej znajomości z tajemniczym Panem B. obdarowanym niezwykłą umiejętnością nazywania zjawisk, przewodnikiem dodającym odwagi i prowadzącym jak po nitce do kłębka – celu, albo jeszcze dalej.
Wakacje od „bycia” okazują się bezcenną lekcją życia, które choć pełne skreśleń, nieoczywistych splotów zdarzeń, cie...