„Furyborn. Zrodzona z furii” to pierwszy tom dobrze zapowiadającego się cyklu „Empirium”
Książka nie jest cienka i jest napisana małą czcionką, ale w ogóle tego nie czułam. Przygody dwóch bohaterek wciągnęły mnie do tego stopnia, że nie potrafiłam od książki oderwać się nawet na chwilę.
Jest to opowieść o dwóch królowych, które żyją w różnych epokach. Dzieli ich tysiąc lat, ale łączy jedna klątwa. Jedna z nich posiada moc, która zagraża światu, natomiast druga włada mocą, która może go ocalić.
Rielle to Krwawa Królowa, której nikt nie był w stanie pokonać. Nawet jej mąż król Audric.
Eliana to zbuntowana łowczyni, która postanawia odnaleźć swoją matkę. Pomaga jej w tym przystojny Wilk. Dziewczyna ma obawy czy może mu zaufać. A do tego to co odkryje w sercu Imperium okaże się jej największym koszmarem. Co to takiego? Przekonacie się sami.
U mnie z fantastyką jest tak, że albo mnie książka wciągnie od pierwszych stron, albo nie ma szans na to od samego początku. Z „Furyborn” na szczęście poczułam, że to jest to co chciałam ostatnio przeczytać. Zarówno Rielle jak i Eliana zostały tutaj bardzo dobrze wykreowane. Silne i odważne królowe, które chociaż boją się tego kim mogą być to są silne. Jeśli chodzi o bohaterów, to nie za bardzo podobał mi się tutaj wątek miłośnych. Liczyłam na więcej, ale mam nadzieję, że to więcej dostanę w drugim tomie.
Uwielbiam książ...