Krzysztofa Spadło uwielbiam za jego serię o Ropuchu, to się nigdy nie zmieni. Skazaniec na zawsze pozostanie jedną z moich ulubionych serii. Autor postanowił przedłużyć życie drugoplanowych bohaterów serii i rozpoczął cykl Spin off Skazaniec. Najpierw ukazały się dwie książki autorstwa Roberta Gałki przybliżające nam postać Hrabiego, teraz Krzysztof Spadło postanowił opowiedzieć nam o życiu Rudolfa Frantza. Poznaliśmy go jako klawisza rządzącego na korytarzach wronieckiego więzienia, w którym Ropuch odbywał swoją dożywotnią karę. Ten podły człowiek zniknął pewnego dnia bez śladu, a autor, jak sam mówi w posłowiu, stwierdził, że ten motyw aż prosił się o kontynuację.
No więc co się działo w życiu Frantza? Działo się wiele, a nie wszystko było miłe, łatwe, lekkie czy przyjemne. Wpakował się w niezłe bagno i, aby umknąć wymiarowi sprawiedliwości, zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej. Stworzył legendarną Kompanię Słowian, która rozgramiał wroga, sama nie ponosząc większych strat. Frantz ponoć w końcu zginął, ale czy na pewno? Coś w jego historii sprawia, że redaktor naczelny "Le Figaro" i jeden z jego zaufanych dziennikarzy postanawiają trochę bardziej się w nią wgłębić. Zdecydowanie jest w niej coś niepokojącego. Nie wiedzą jednak, że „Jeżeli grzebiesz w cudzej przeszłości, możesz obudzić demony, które cię zniszczą.”
„- Jestem zdziwiony, że ktoś o nich pamięta – odezwał się po chwili gospodarz i mówiąc pogodnym głos...